Mam dzisiaj zaplanowaną przerwę w pracach ogrodowych, ale obchodu z aparatem na szyi nie odpuściłam. Roboczy tydzień kończy się cudowną pogodą: pełnym słońcem, niemal 15-stoma stopniami ciepła na termometrze i delikatnym wiaterkiem. Aż trudno uwierzyć, że od jutra ma się coś zmienić, i to diametralnie, jak straszą meteorolodzy.
Nie zważając na zapowiedzi pogodowe, natura wspaniale współpracuje ze spragnionym wiosny człowiekiem... Każdego kolejnego dnia można dostrzec na gałązkach nowe zawiązki listków, na rabatach następne cebulowe, wystawiające swoje noski do słońca oraz podziwiać już kwitnące maleństwa. No właśnie, a propos maleństw, to przyznaję, że dość dotkliwie odczuwają kontakt z nimi moje plecy oraz uda ;-) Ileż się trzeba naschylać, by dojrzeć wczesnowiosenne kwiatunie, ileż nawspinać do gałązki bzu czy innego krzewu, by zaobserwować rozwój urodzonego pączka, ileż odgnieceń na kolanach poświęcić, by sfotografować ledwie wystającą nad ziemią bulwę chcącego już zakwitnąć hiacynta.
Dochodzę nie po raz pierwszy do wniosku, że ogrodnik to osoba z prawdziwym powołaniem. Nie można uprawiać ogrodu bez całkowitego oddania się temu zamiłowaniu. Nie da się prześlizgnąć przez sezon, nie poświęcając roślinom czasu bez względu na pogodę, nie da się zrobić tego po łebkach, czy na pół gwizdka. Ha! Może dajemy więcej niż dostajemy? Nic bardziej mylnego!... moim zdaniem proporcje są zgoła inne: czym więcej swojej uwagi i troski przekazujemy naturze, tym ze zdwojoną siłą ona nam się odwdzięcza.
Powtarzam więc sobie do znudzenia: jestem w tym względzie szczęśliwym i spełnionym człowiekiem!
Czego i Wam życzę...
A teraz, wspomniane wcześniej maleństwa ;-)
Udanego weekendu i oby prognozy o ochłodzeniu nas nie dotyczyły!
Oj, samą prawdę piszesz. Ładny, zadbany ogród nie bierze się z nikąd. Trzeba chodzić, podlewać, nawozić, przycinać, itp. Nie ma ogrodów bezobsługowych...tzn. są - ale wtedy...hm...raczej do ładnych nie należą....
OdpowiedzUsuńAdelo, cieszę się, że zgadzasz się z moją opinią. Uprawianie ogrodów to ciężka praca, ale jak żadna inna, daje niesamowity wypoczynek dla szarych komórek i jaką satysfakcję! Jestem szczęśliwa, że mam możliwość się w tym obszarze spełniać...
UsuńOgrody bezobsługowe? Trawnik i tuje wzdłuż ogrodzenia... a i to wymaga pracy: koszenia, podlewania, oprysków... masz rację, takich ogrodów nie ma!
Pozdrawiam serdecznie :)
Moje tulipaniki i narycki też takie malutkie :)
OdpowiedzUsuńJakoś powoli im to idzie, ale codziennie ciut większe :)
UsuńCodzienny obchód ogrodu musi być. I codziennie odkrywam w nim coś nowego :) To prawdziwe niespodzianki, bo to nasz pierwsza wiosna w tym ogrodzie.
OdpowiedzUsuńTak sobie myślę, Ankho, że takie obchody wczesną wiosną muszą z perspektywy komicznie wyglądać :D Człowiek chodzi z nosem przy ziemi, prześwietla każdą napotkaną gałązkę, cieszy się do kwiecia... musimy być zabawni dla otoczenia! ;-))
UsuńAch, pieknie:)
OdpowiedzUsuńI te czary, gdy si sadzi jeseina takie , jakies cebule, a wiosna wyrastaja cudone kwiaty-to jest dopiero nagroda;)
To prawda, Katarzyno!
UsuńNiestety, często też cebulowe zanikają, co świadczy o wątpliwej jakości samych bulw... szkoda!
Oj tak, samo się nie robi, a weekend taki krótki...
OdpowiedzUsuńPiękne te wszystkie malutkie pączki jak radosne dzieciaczki :)
pozdrawiam,
m.
Magdo, ileż czynności ogrodowych wykonujemy przez cały sezon - trudno by zliczyć... Ale chociażby dla tych wszystkich nowych pączuszków-dzieciaczków warte jest każde poświęcenie i regularne łupanie w kręgosłupie ;-)
UsuńPozdrawiam! Wiatr chyba trochę się uspokoił...
Co nieco znam temat obolalych plecow, wtedy joga jest jak lekarswo, ciepla kapiel.. Zdjecia sa cudowne i tak jak Ty, w "tym" sensie czuje, ze sie spelniam:)
OdpowiedzUsuńAgnieszko, cieszę się, że w ogrodzie odczuwasz to samo, co ja!
UsuńWiesz, że nigdy nie spróbowałam jogi? Musi niesamowicie relaksować...
Pozdrowienia!
Pięknie tu i barwnie.
OdpowiedzUsuńMiło mi było zerknąć :-)
Pozdrawiam
Dziękuję za miłe odwiedziny i zapraszam częściej! :)
Usuń