Na
codzień przemieszczam się wszędzie samochodem, ale wczorajsze
manifestacje w stolicy skłoniły mnie do skorzystania z komunikacji
miejskiej, zwłaszcza że musiałam się dostać do ścisłego centrum miasta.
Dość mocno padało, więc wyposażyłam się w parasolkę i wierzchnie
okrycie, sądząc że to wystarczy. Jazda nowoczesną kolejką WKD była
bardzo przyjemna i sprawna - szybko dostałam się do Warszawy
stwierdzając bez wahania, że muszę częściej korzystać z tego środka
lokomocji. Jakże duże jednak było moje zdziwienie, że jadące samochody
wciąż (jak przed laty) ochlapują przechodniów, a wciągnięte na stopy
balerinki przemakają już po chwili spaceru z parasolką.
Dzisiaj
na szczęście nie muszę nigdzie dalej jechać, ale po wczorajszym
przemoczeniu poszłam po rozum do głowy i odkopałam dyżurne kalosze
ochoczo je nakładając do wyjścia na ogród. Środowa pogoda nas nie
rozpieszcza - pada nieustannie i choć przyroda wydaje się wciąż
soczyście zielona, to jednak dziś na zdjęciach zobaczycie wyraźną
żółto-złotą poświatę. Niedługo czas na typowe prace kończące sezon, a
związane chociażby z przesadzaniem bylin i sadzeniem cebulowych. Na
szczegółowe podsumowanie roku w ogrodzie przyjdzie jeszcze czas. Sądzę,
że pracami zajmę się już wkrótce - jak tylko aura się poprawi.
Najbliższe dni z pewnością poświęcę na rekonesans oferty cebulowych w
sklepach, a jutro czeka mnie wyjątkowo miły ogrodowo dzień - inny od
wszystkich i pełen inspiracji. O tym napiszę osobno.
Dziś
zapraszam na spacer w deszczu. W ogrodzie wyraźnie żółkną wierzby i
brzozy, berberysy w zależności od odmiany nabierają intensywnych
purpurowych lub pomarańczowych barw, irgi i ogniki obsypane są
koralikami, wrzosy pączkowe głęboko się wybarwiły, a rozchodniki i
hortensje są w pełni swojego rozkwitu. Powoli ruszają marcinki, a trawy
ozdobne już od jakiegoś czasu cieszą wiechami i kłosami... Nie chcę popadać w jesienny nastrój, ale nutka nostalgii i melancholii nad upływającym sezonem znowu się pojawiła... Trudno
nie zachwycić się okolicznościami przyrody, ale z drugiej strony gołym
okiem widać, że znowu kawał czasu przefrunął nam niepostrzeżenie, a
schyłek lata powoli przekazuje swe panowanie jesieni.
Wrześniowe impresje cz. 2
Złota
polska jesień zbliża się do nas małymi kroczkami... Małymi, bo w
kalendarzu już 8-y września, a dzisiejsza niedziela wciąż jak letnie
marzenie... No, może poza małą niespodzianką, którą z niemałym
zdziwieniem odkryłam na termometrze o szóstej rano - wskaźnik pokazywał
tylko 3 stopnie Celsjusza! Zapowiedź jesieni? Z pewnością, ale poza
zdecydowanie chłodniejszymi nocami, dnie nieustannie rozpieszczają nas
ciepłymi promieniami słońca, głębokimi barwami kwitnących roślin i
subtelnym szelestem traw.
Z
nowym tygodniem planuję wreszcie dokończyć dyniowe dekoracje na froncie
domu, na tarasie oraz w kilku innych miejscach w ogrodzie. Dynie chcę
też wykorzystać w kuchni - część przerobię na zupę-krem z dodatkiem
imbiru, część pokrojoną w grubą kostkę zamrożę, a z tego co zostanie,
zamierzam zrobić wspaniale zapowiadający się Sernik dyniowy z dodatkiem powideł śliwkowych pochodzący z jednego z moich ulubionych blogów kulinarnych.
Zastanawiam
się, co robicie z wrzosami posadzonymi w donicach, które zdobią nasze
otoczenie w tym okresie. Ja przeniosę swoje do gruntu; myślę że połowa
października powinna być jeszcze dobrym na to czasem. Do różowych
wrzosów chciałabym dopasować zielone i kremowe dynie, które widziałam
zagranicą... ciekawam, czy takowe dostanę u nas. Wydaje mi się, że
pomarańczowy i rudy kolor też dobrze skomponuje się z odcieniami śliwki,
ale chyba te wspomniane wcześniej byłyby oryginalniejsze. W razie
czego, będę miała misz-masz, ale wciąż w najpiękniejszych jesiennych
barwach ;-)
Zapraszam do zerknięcia na świat z bliska uchwycony w niedzielne popołudnie:
1x2m = Reorganizacja przy sobocie
Wczorajszy
ogrodowy upominek w postaci ambrowca zainspirował mnie do reorganizacji
niewielkiej części rabaty położonej od południowej strony ogrodu.
Wykopaliśmy cztery żółte róże (Graham Thomas, China Girl, Candlelight,
Sophia Renaissance) oraz jodłę koreańską, które pójdą w bardzo dobre
ręce. W to miejsce, w jego centralnej części, posadzony został ambrowiec
amerykański. To na razie maluszek, więc rabata nie wygląda zbyt
interesująco, ale od czego jest ogrodnicza wyobraźnia ;-)
Ambrowiec
dostał na tyły winobluszcz oraz akebię, a w nogi dwie lawendy oraz trzy
turzyce. Mam wielką nadzieję, że drzewko się przyjmie i będzie z roku
na rok cieszyło sporymi przyrostami, a jesienią piękną grą ognistych
barw.
![]() |
Kiedyś to drzewo będzie piękne! |
![]() |
Wykopana koreanka wraz z różami |
Prace zakończyłam przy zachodzącym słońcu, które podkreśliło całą urodę dzisiejszego dnia.
Udało
się też zrobić sporo porządku w gospodarczym miejscu ogrodu, więc
sobotę można uznać za produktywną i satysfakcjonującą. Teraz zasłużony
odpoczynek ;-)
Pracowity poranek 5.09.2013
Przypływ
energii związany z kolejnym dniem pięknej pogody zaowocował dziś
pracowitym porankiem... Zaczęłam od obchodu po ogrodzie, niestety
odkrywając kolejne ślady działalności ryjącego stworzenia. Krtek
nie oszczędził ani rabat, ani trawnika, pozostawiając mniejsze i większe
kopce oraz wybrzuszenia swoich korytarzy. Wybrałam tylko tę ziemię,
która zalegała na trawniku, resztę zostawiłam - dziś trzeba będzie
założyć pułapkę.
Na
początek zajęcie nieskomplikowane: przycięłam szpaler budlei (tylko
przekwitnięte kwiatostany) oraz róże. Te ostatnie nie dość, że częściowo
w plamistości, to miejscami pojawił się niemal jesienny rzut mszyc.
Dziś wieczorem muszę zastosować oprysk.
Przejrzałam rosnące w donicach kanny i postanowiłam już je przyciąć, a karpy wysuszyć i przygotować do zimy, co uczyniłam.
Wyposażona
w łopatę, posadziłam na docelowe miejsca dwie hortensje kosmate, dwie
kłosówki wschodnie, ostnicę oraz gipsówkę pełną. Posadzone rośliny
wyściółkowałam korą sosnową i podlałam.Przy okazji stwierdziłam, że
miejsca na nowe nabytki jest coraz mniej... Jaka szkoda, że ogród nie
jest z gumy! ;-)
Podlałam
wszystkie kwiaty doniczkowe, robiąc im przegląd. Jeśli pogoda dopisze,
to kwiaty powinny utrzymać się aż do przymrozków. Wiem już na jakie
rośliny stawiać w przyszłym sezonie, które się sprawdzają, a które
cieszą tylko przez pierwszą część lata.
Na
koniec zamiotłam schody wejściowe do domu, uprzątnęłam taras, i rzutem
na taśmę zajęłam się podłogą w garażu. Dzisiejszy poranek mogę uznać za
bardzo owocny i pracowity :)
Życzę Wam dobrego dnia!
Wrześniowe impresje
Czy
może być coś bardziej kojącego niż popołudniowa gra świerszczy w
trawie, bzyczenie pszczół pracujących cierpliwie na kwiatach, widok
wygrzewających się na kamieniach nad wodą zielonych żabek, głośno
tokujący bażant przechadzający się dumnie drogą przed domem czy
wygrzewający się na trawniku pies?
Dzisiejszej
pogodzie towarzyszy niemal absolutna cisza, okoliczności jakże inne od
wczorajszej porannej wichury. Przerywa ją jedynie ledwie słyszalny szum
traw czy inne opisane powyżej odgłosy. Ta najpiękniejsza muzyka dla uszu
skłania do sięgnięcia po ulubioną książkę i spędzenia czasu na leżaku
czy ogrodowym krzesełku... Aromatyczna kawa i sorbet malinowy dopełniają
ulotność chwili.
Jest
ciepło, przyjemnie, bezpiecznie. Skoszony po opadnięciu porannej rosy
trawnik ładnie połyskuje w słońcu pokazując jakże soczystą wciąż zieleń.
Wrzosy pączkowe nabrały głębokich barw, a rozchodniki i hortensje są w
pełni swojego kwitnienia. Niektóre z róż wystrzeliły pędami na ponad dwa
metry, wypuszczając kolejne zawiązki kwiatów... na jednej z ulubionych
purpur - L.D. Braithwaite - jest ponad 30 nowych pąków, co
obiecuje jej długie kwitnienie. Klony palmowe przy tarasie mienią się
swoją czerwienią, a korale ogników nabierają ciepło pomarańczowej
barwy.
Dzisiaj nic nie wskazuje na nadchodzącą jesień. Taki stan mógłby utrzymać się jeszcze bardzo długo.
Zapraszam na wirtualny spacer po wrześniowym ogrodzie:
Ranek do popołudnia niepodobny...
W
ogrodzie wciąż dominuje dziś silny wiatr, ale zdecydowanie pochmurne
niebo coraz częściej ustępuje miejsca słońcu... Te rozpromienione chwile
bardzo przyjemnie się wydłużyły, a temperatura wzrosła powodując
obudzenie się uśpionej dziś energii. Ranek do popołudnia całkiem
niepodobny!
Podpaliłam
w palenisku zebrane właśnie gałęzie (pod nadzorem - wieje!),
rozgrabiłam kopce grasującego ostatnimi dniami kreta, posadziłam tojeść
orszelinową otrzymaną w darze od znajomej forumowiczki, rozplanowałam
miejsca dla czekających w donicach traw, hortensji i gipsówki. To
całkiem sporo, jak na nie najlepszy dziś nastrój związany ze zmienną
pogodą.
Jutro
zamierzam skosić trawnik i już widzę, że kosiarka będzie musiała
spełnić dwie role - skracania murawy, ale też zbierania liści... Za
chwilę zabiorę Was na wirtualny spacer po ogrodzie i zobaczycie jak dużo
liści opadło z brzóz.
Powoli
zaczynam się przygotowywać do wrześniowych prac w ogrodzie, które
rozpocznę w połowie miesiąca... Niespiesznie magazynuję cebulowe, które
wkrótce posadzone zakwitną wiosną, wybieram byliny do podzielenia,
selekcjonuję róże i hosty do przesadzenia. Będzie sporo pracy, ale od
tego jak przygotujemy ogród jesienią zależy w jaki sposób odwdzięczy się
on nam wiosną.
Zapraszam na spacer po rozświetlonym słońcem wrześniowym ogrodzie:
Co tam jeszcze w ogrodzie kwitnie...
Wieje
dziś niemiłosiernie, a ja jak zawsze w takich okolicznościach
pogodowych odczuwam charakterystyczny niepokój. Brzozy wyginają się pod
naporem wiatru, a masa liści trzymających się kurczowo gałęzi szeleści
tak mocno, że słychać je nawet przez zamknięte okna. Część liści opada
na trawnik podkreślając siłę natury i zbliżającą się kalendarzową
jesień. Wiatr wieje tak intensywnie, że co chwila czyste niebo ze
słońcem ustępuje ciemnym chmurom i odwrotnie... Adekwatnie do pogody mam
więc istną huśtawkę nastrojów, sinusoidę energii z rozleniwieniem,
zmienną chandrę na przemian z optymistycznym uśmiechem. Nie lubię takiej
aury.
Zastanawiam
się czy silny, porywisty wiatr w ogóle może być przyjemny i wyobrażając
sobie różne pogodowe scenariusze dochodzę do wniosku, że jedyne
okoliczności w których go toleruję, to spacer nad brzegiem morza właśnie
jesienią, kiedy podmuchy niemal urywają głowę, ale brnie się dalej i
dalej. Po takim spacerze rozgrzewająca zupa rybna w barze Przystań, czy
poprzedzający ją tatar z łososia uzupełnione kubkiem aromatycznej
herbaty z cytryną smakują genialnie, a jaki nocą mamy mocny sen!
Zmusiłam
się dziś do wyjścia na zewnątrz w dyżurnym różowym
szlafroczku-kożuszku. Tak, to ten zimowy. Ogród mile mnie zaskoczył, bo
mimo niesprzyjającej aury, dużo roślin w najlepsze kwitnie. Nie
wszystkim udało mi się zrobić zdjęcia, ponieważ uparte podmuchy wiatru
rozmywały ujęcia, ale napatrzyłam się na kwitnący świat z bliska i jest
mi lepiej. Owady dziś mają wolne - niemal 'nikt' nie pracuje.
Schodząc
z tarasu minęłam kwitnące krzewuszki... nie są już tak obsypane
kwieciem jak wiosną, ale wciąż cieszą urodą... wtórowały im białe
pięciorniki. Kierując się na lewo przeszłam obok rabaty południowej z
hortensjami i różami... minęłam tańczącą na domku ogrodnika donicę z
pełnymi petuniami, które po ostatnich deszczach odzyskały kondycję.
Podobnie dobrze wyglądają fuksje oraz część pelargonii z Million Bells.
Dalej podreptałam w stronę wrzosowiska i rozchodników okazałych, które o
tej porze roku wiodą prym w ogrodzie... Skierowałam się ku części
przedogródka, gdzie sfotografowałam róże, trawy i hortensje, podziwiając
też kwiaty zmęczonego pogodą hibiskusa. Na koniec minęłam szpaler
hortensji z budlejami, popatrzyłam na dość smętnie przewieszone floksy
przy tarasowej skarpie i wróciłam do domu, przewiana na szczęście lekko,
dzięki 'kożuszkowi'.
Zostawiam Wam zdjęcia, które jakościowo spełniają moje kryteria... Pozdrawiam Was!
![]() |
Chopin |
![]() |
Rotkappchen |
![]() |
Pastella |
![]() |
Larissa |
![]() |
Jacques Cartier |
![]() |
L.D. Braithwaite |
![]() |
Leonardo da Vinci Blanche |
![]() |
Cinderella |
![]() |
Aspirin Rose |
![]() |
Sebastian Kneipp |
![]() |
Aprikola |
![]() |
Benjamin Britten |
![]() |
The Pilgrim |
![]() | |||
The Alnwick Rose |
![]() |
Tardiva |
![]() |
Vanille Fraise |
![]() |
Silver Dollar, w tle Phantom i Pinky Winky |
![]() |
Grandiflora |
![]() |
Silver Dollar |
![]() |
Vanille Fraise |
![]() |
Limelight z budlejami Border Beauty |
Kolorami wrzesień się zaczyna
Koniec
wakacji, powrót wczesnego wstawania, korki na ulicach, chłodniejsze
wieczory i poranki. Coś się zmieniło, wraz z kolejną kartką z
kalendarza. Pierwszy
września 2013r. rozpoczął się porannym deszczem… Przed południem co
prawda się
rozpogodziło, ale pogoda była dziś zmienna i chmury przeplatały się ze
słońcem,
a cisza z wiatrem… Mam dziś refleksyjny nastrój, snuję się po domu bez
celu, okupuję kanapę, a
jedynym co przykuwa moją uwagę, są kolory, które widzę przez okno. To
inspiruje
do wyjścia na zewnątrz z aparatem i uwiecznienia w kadrze pierwszych
godzin nowego
miesiąca, w którym lato za kilka tygodni ustąpi miejsca kalendarzowej
jesieni.
Zastanawiam
się jaka będzie tegoroczna jesień… Mam nadzieję, że przynajmniej do końca
października aura będzie dla nas łaskawa i nie poskąpi słońca oraz przyjemnych
temperatur. Mam jednak wrażenie, że noce i poranki dość szybko staną się na
tyle chłodne, iż przyjdzie nam już niedługo rozpalać w kominku, a orzeźwiające
napoje zamienić na czerwone wino, może i grzane, z dodatkiem miodu, pomarańczy
i rodzynek :) Lubię ten czas!
"Jak dobrze wstać skoro świt"...
Te
sierpniowe poranki w ogrodzie stały się już dla mnie tradycją...
wyglądam przez okno: widzę połyskujące w słońcu rośliny skropione
diamentami rosy... zaparzam więc kawę i wychodzę pospacerować. Dziś
ranek jest ciepły, a powietrze stoi w bezruchu. Ciszę rozpraszają
jedynie wskakująca do oczka wodnego żabka, śpiewający gdzieś w drzewach
ptak i psi ledwie słyszalny krok, towarzyszący mi w obchodzie. Po
powrocie moje buty były całkowicie mokre... Warto było wyjść - na cały
dzień naładowałam pozytywną energią swój umysł.
Zapraszam na spacer:
![]() |
Aster bylinowy |
![]() |
Klon Orange Dream |
![]() |
Klon Phoenix |
![]() |
Rozchodnik |
![]() |
Rozplenica Hameln |
![]() |
L.D. Braithwaite |
![]() |
Jacques Cartier |
![]() |
Papa Meilland |
![]() |
Giardina |
![]() |
Pastella |
![]() |
Rotkappchen |
![]() |
Vanille Fraise |
![]() |
Floks wiechowaty |
![]() |
Compassion |
![]() |
The Alnwick Rose |
![]() |
Astrid Grafin von Hardenberg |
![]() |
A Whiter Shade of Pale |
![]() |
Ognik |
![]() |
Rhapsody in Blue |
![]() |
Red Leonardo da Vinci |
![]() |
Miskant Gracillimus |
![]() |
Imperata Red Baron |
![]() |
Hibiscus bylinowy |
![]() |
Silver Dollar |
![]() |
Vanille Fraise |
![]() |
Sebastian Kneipp |
![]() |
Aspirin Rose |
![]() |
Leonardo da Vinci Blanche |
![]() |
Trzcinnik i w tle turzyca nowozelandzka |
Melancholia przy porannej rosie
Wczesny
ranek to pora ogrodnika… Kiedy jeszcze wszyscy śpią, biorę w dłoń ulubiony
kubek ze świeżo zaparzoną kawą, wskakuję w dyżurny szlafroczek-kożuszek (mam
różne grubości na każdą porę roku ;-)) i z aparatem zawieszonym na szyi idę na
spacer podglądać przyrodę w ogrodzie.
Dzisiejszy
poranek jest wyjątkowo piękny, choć muszę z radością przyznać, że podobnych
tegorocznego lata nam nie brakowało. Jego wyjątkowość wynika jednak z czegoś
innego. Mianowicie, pokazuje ogród w innym świetle… ten, mimo że pozornie
zielony, nabrał już ledwie dostrzegalnego zabarwienia podkreślającego
schyłek lata i zapowiadającego nadchodzącą jesień. Wierzbowe i brzozowe liście
miejscami żółkną opadając na murawę, bordowe klony połyskują w słońcu swoją
czerwienią podczas gdy te zielone zaczynają się głębiej przebarwiać, na irgach
błyszczących, jarzębinach i ognikach czerwienieją owoce, trawy zaczynają
festiwal swoich wiechów i pióropuszy, niektóre z hortensji nabierają malinowej
barwy, a wrzosy wkraczają w czas swojego królowania. Czekam na astry.
W
świecie zwierząt ruch. Ważki
uroczo latają nad oczkiem, motyle, pszczoły i bąki pracowicie
przysiadają na
miododajnych kwiatach, sójki i sroki skrzeczą kłócąc się od wczesnych
godzin, seledynowy dzięcioł z czerwonym czubkiem pieczołowicie wyszukuje
pożywienia w trawniku. Wczoraj dobre 10 minut wyjeżdżałam spod swojego
domu do głównej drogi (100m), ponieważ przed autem niespiesznym
dreptaniem szło sobie stadko: mama kuropatwa z czwórką dzieci.
Przyznaję,
że jest pięknie.
Dlaczego
więc już teraz zaczyna mnie dopadać melancholia? Te odczuwalnie chłodniejsze
poranki, niżej przyświecające słońce, żółknące liście czy czerwone korale
jarzębin – chcąc nie chcąc kojarzą się z przemijaniem, zmianą pory roku,
kolejną cyfrą na liczniku. Wiele osób szczerze nie znosi schyłku lata, a
świadomość upływającego czasu wpędza ich niemal w depresyjne stany. Ja
postrzegam to inaczej, choć filozoficzne pochylenie się nad faktem przemijania
również mnie dotyka – najzwyczajniej w świecie cieszę się z każdego danego mi
roku, nie tylko w kontekście rodzinnym, osobistym, ale także tym ogrodowym. Możliwość
twórczego planowania późną jesienią i zimą (choćby nasadzeń balkonowych, w
przypadku posiadanych mniejszych powierzchni) następnego sezonu, uczenia się od innych
ogrodników, ale też korzystania z inspiracji z dostępnej literatury czy
magazynów, wymiana doświadczeń, nowe kontakty – na to zwykle nie mamy aż tyle czasu
wiosną i latem. Korzystam zatem z tych okazji jak najwięcej i najczęściej właśnie
jesienią i zimą. Dzięki temu oczekuję kolejnej wiosny z większą ciekawością
wiedząc, że realizacja moich planów i marzeń udoskonali nie tylko mój ogród,
ale też w szerszym kontekście upiększy kawałek świata. Wy zrobicie przecież to
samo, zmieniając swoje ogrody. Obyśmy tylko zdrowi byli...
Koszenie trawnika - przyjemność czy obowiązek?
Nie
wyobrażam sobie swojego ogrodu bez estetycznego i zadbanego trawnika...
Przez cały sezon staram się utrzymywać go w dobrej kondycji, tak aby
murawa była gęsta, najlepiej pozbawiona widocznej ilości chwastów i
przycięta na odpowiedniej wysokości. Trawnikowi najbardziej lubię się
przyglądać w popołudniowym słońcu, kiedy to murawa zyskuje piękny,
głęboki kolor soczystej zieleni, a wyższe rośliny rzucają nań
interesujące cieniste kształty.
Podstawą
uzyskania zadbanego trawnika jest kilka czynności, które wykonujemy od
wczesnej wiosny, aż do późnej jesieni. Zaczynając od zabiegu
wertykulacji, poprzez wiosenne nawożenie, nawadnianie, opryski na
dwuliścienne chwasty, do regularnego cotygodniowego koszenia. No
właśnie, co oznacza dla Was ta ostatnia czynność? Czy to tylko przykry
obowiązek, czy może jednak przyjemna aktywność w ogrodzie?
Nasz
trawnik jest dość rozległy, dlatego też koszenie zajmuje podczas
intensywnego wzrostu źdźbeł do dwóch godzin. Biorąc pod uwagę
cotygodniowe powtarzanie tego zabiegu, to całkiem regularna gimnastyka,
lub jak kto woli, istny taniec z kosiarką pomiędzy różnorodnymi liniami
rabat na styku z linią trawnika.
Muszę
się przyznać bez bicia, że mimo ewidentnego zmęczenia, które po
koszeniu odczuwam, uwielbiam wykonywać tę czynność. Mało tego, uważam,
że robię to najlepiej, i nie wyobrażam sobie świadomego pozbawienia się
tej przyjemności ;-) Ze względu na falistą linię rabat, koszenie wymaga
precyzyjnego poruszania się maszyną, więc kosiarka elektryczna przy
decyzji o zakupie odpadła. Świadomie kupiliśmy porządną spalinową
maszynę o odpowiedniej mocy i sporym koszu. Brakuje mi w chwilach mojej
gorszej formy fizycznej napędu i sądzę, że następna kosiarka będzie już
samojezdna, ale z obecnej jestem bardzo zadowolona. Trawnik przycinam na
wysokości 4-5cm - dzięki temu trawa nie wysycha podczas upałów, a przy
wilgotniejszym sezonie nie jest narażona na powstawanie mchu. Z funkcji
mulczowania trawy, w jaką jest wyposażona, korzystam może 1-2 razy w
sezonie. Rozdrobniona darń wzbogaca co prawda glebę w materię organiczną
i dostarcza trawnikowi substancji pokarmowych, ale stosowana w
nadmiarze może powodować powstawanie tzw. filcu, który utrudnia murawie
wzrost, oddychanie i może być przyczyną gnicia czy występowania mchu.
Przyznaję, że mam ogromną słabość do kantów trawnika - te muszą być wyrównane, porządnie przycięte. Zauważcie, że ten prosty zabieg to taka ostatnia kosmetyka - jakże ważna dla ostatecznego efektu. Sama robię to nożycami akumulatorowymi do trawnika.
Przyznaję, że mam ogromną słabość do kantów trawnika - te muszą być wyrównane, porządnie przycięte. Zauważcie, że ten prosty zabieg to taka ostatnia kosmetyka - jakże ważna dla ostatecznego efektu. Sama robię to nożycami akumulatorowymi do trawnika.
W
sierpniu trawnik wciąż wymaga od nas regularnych zabiegów, ale podstawa
to jego cotygodniowe koszenie i codzienne nawadnianie.
Lubicie
dbać o murawę? Jakie są Wasze sposoby na piękny trawnik? Przykładacie
wagę do jego kantów czy może puszczacie je na żywioł? ;-)
![]() |
Świeżo skoszony trawnik podlewa się... |
Spacer w słońcu
Świeżo skoszona murawa, unoszący się wciąż zapach trawy, miło przyświecające słońce - to świetne okoliczności do popołudniowego spaceru po ogrodzie. Lato w tym roku niezwykle rozpieszcza nas ilością promieni słonecznych... a biorąc pod uwagę, że to już jego schyłek, warto jak najczęściej korzystać z przyjemnej aury i ładować akumulatory na zimę.
Zapraszam na obchód po ogrodzie:
![]() |
Część zachodnia - wrzosowisko w pełni kwitnienia |
![]() |
W pobliżu oczka wodnego |
![]() |
Rabaty południowe |
![]() |
Kontrolowany busz nad oczkiem wodnym |
![]() |
Rabata leśna - jej początek |
![]() |
Rabata leśna - jej środek |
![]() |
Rabata leśna - jej koniec |
![]() |
Przedogródek |
![]() |
Przedogródek - hortensjowo |
![]() |
Przejście do kolejnego pokoju ogrodowego |
![]() |
Szpaler hortensji Limelight z budlejami Border Beauty |
![]() |
Południe |
![]() |
Przejście między trzcinnikami a psem z dredami do następnego pokoju ogrodowego |
![]() |
Alejka wrzosowo-berberysowa |
![]() |
Spojrzenie ogólne |
Życzę Wam udanej soboty w Waszych ogrodach!
Ponadczasowa biel w ogrodzie
W
mojej opinii bieli nie może zabraknąć w żadnym ogrodzie. Osobiście
odbieram tą barwę jako absolutną ponadczasową klasykę oraz wyraz
elegancji i smaku jaką nadaje danemu zakątkowi. Biel z pewnością
odbija światło, rozświetla daną przestrzeń, sprawia wrażenie czystości i
jest niezwykle inspirująca. Pięknie się uwypukla na tle otaczającej ją
zieleni i wnosi do ogrodu niezwykłą harmonię. Komponuje się w zasadzie z
większością kolorów - zarówno chłodnymi fioletami czy różem, jak i
gorącymi purpurami czy słonecznym lub kremowym żółtym.
Biel
jest często 'złamana' pewnego rodzaju poświatą, którą można dostrzec
przyglądając się danej roślinie w bliska... Raz jest to delikatna różowa
chmurka, innym razem limonkowy odcień bieli, a jeszcze następnym
słoneczna otoczka w kolorze bardzo jasnej żółci. Wszystkie te 'bielsze
odcienie bieli' są niezwykłe i pełne uroku, chociaż przyznaję, że sama
chyba najbardziej zachwycam się czystą bielą.
Na
jakie rośliny warto zwracać uwagę chcąc urządzić większy lub mniejszy
zakątek w bieli? Wiosną mamy do wyboru ogromne ilości kwiatów
cebulowych: od przebiśniegów, przylaszczek, przez krokusy, tulipany,
zawilce japońskie czy śniadki. Trudno wymienić wszystkie. Lato to
niezliczone odmiany bylin występujących w bieli, jak chociażby irysy,
firletki, bodziszki czy kosmosy.
Z
pewnością w sierpniu tą niezwykle elegancką barwą najbardziej
zachwycają hortensje bukietowe. Jest ich na rynku ogrodniczym ogromny
wybór - od niewielkich stożków z kwiatami płodnymi i płonnymi po ogromne
wiechy składające się tylko z kwiatów płonnych, czyli najbardziej
okazałe, spektakularnie kwitnące.
Oto kilka z nich:
Kolejnymi
roślinami, na które warto zwrócić uwagę, są oczywiście róże. Mnie w tym
sezonie zachwyca niesamowicie subtelnie kwitnący Leonardo da Vinci
Blanche:
Równie piękna, z różową mgiełką, jest róża Aspirin Rose:Nie można w swoich wyborach pominąć floksów wiechowatych:
...lilii:
...czy wrzosów:
O tej porze roku zdobią także nasze ogrody liście i kwiaty niektórych host, czy też biało-zielone liście dereni:
Jakie białe kwiaty są Waszymi ulubionymi? Czy macie białe zakątki w Waszych ogrodach lub planujecie takowe stworzyć?
Rabata południowa czyli melanż hortensji, róż i traw
Wiosną
ubiegłego roku zdecydowałam się na budowę paleniska wraz z ławeczką je
otaczającą. Myślałam o nim w zimie, planując w najdrobniejszych szczegółach
materiały z którego ma być wykonane, usytuowanie, zwymiarowanie oraz jego roślinne
otoczenie. W ten sposób miała powstać rabata południowa.
Już
podczas murowania okazało się, że pierwotnie ustalona średnica paleniska jest
niewystarczająca, użyty kamień zbyt mały, a ułożona wewnątrz okręgu kostka nie
może być ot tak, ciasno ułożona i potrzebuje odwodnienia. Ledwie więc
wybudowaliśmy nasze miejsce na ognisko, a już musieliśmy je wykonać od nowa. Człowiek
się uczy na błędach, czyż nie?
W
rezultacie doszliśmy jednak do właściwego zwymiarowania, dobrania odpowiedniej
wielkości granitu i projekt został sfinalizowany.
Wcześniej
za pomocą ogrodowego węża wyznaczyliśmy wstępny kształt rabaty, która miała się
znaleźć za ławeczką-murkiem przy palenisku. Niewielka w zamyśle rabata
zatoczyła jednak szersze kręgi i wyszła swoim zasięgiem daleko ponad pierwotny
plan.
Linię
nowego miejsca dla roślin wyznaczyliśmy specjalnym, bardzo do tego przydatnym
narzędziem do kantów trawnika i zaczął się etap najbardziej mozolny, czyli
darcie darni. Spędziliśmy nad tym ładnych kilka dni wylewając hektolitry potu, o
permanentnym bólu naszych kręgosłupów nie wspominając.
Wreszcie
wydarta darń odsłoniła gołą ziemię i okazało się, iż kształt rabaty to dość
ciekawa forma, w dodatku zakończona zwanym w pewnych kręgach ‘rybim ogonem’ ;-)
Część
koncepcyjna związana z planami nasadzeń została wywrócona do góry nogami po
wizycie w trzech szkółkach. W pierwszej zaopatrzyliśmy się w roślinne ramy
rabaty, czyli sosnę drobnokwiatową Glauca,
świerk kaukaski, klon Red Sunset,
wiąz Camperdownii oraz modrzew Blue Rabbit Weeping. W drugiej szkółce
zakupiłam klon palmowy Dissectum,
miskanty Giraffe, kłosówki Jackdaw’s Cream, tawuły japońskie Goldflame, fioletowe kępy orlików oraz
kilka host. W trzeciej szkółce dokupiliśmy dorodne egzemplarze hortensji
bukietowych: Pink Diamond, Pinky Winky,
Tardivę, Phantom, Silver Dollar oraz ukochaną obecnie Vanille Fraise. Po posadzeniu roślin rabata przyjęła określony
charakter, a rosnące w szybkim tempie rośliny cieszyły oko – ogród nabrał
dzięki temu konkretnych rumieńców!
Na
tym się nie skończyło… miejsce pozwalało na dosadzenie kolejnych roślin, zatem
jeszcze poprzedniego lata pojawiła się tam: hortensja Choco Bleu, turzyce Milk
Chocolate oraz Prairie Fire w
ilości 10 sztuk, fothergilla, tawułki Arendsa i kilka róż. Tej wiosny
dosadziłam kolejne królewny i mogę powiedzieć, że jestem zadowolona z ostatecznego
wyglądu rabaty. Stanowi ona mariaż hortensji, traw i róż, osadzonych w mocnych
ramach drzew.
Zapraszam
do obejrzenia zdjęć, zarówno tych z realizacji, jak i tegorocznych.
Rabata po zerwaniu darni, pierwsze nasadzenia, kwiecień 2012:
Palenisko, kwiecień 2012:
Lipiec/Sierpień 2013:
Zmienna ogrodowa skarpa
Rozpoczynając naszą przygodę z ogrodem, długo zastanawialiśmy się jak uatrakcyjnić otoczenie tarasu, na którym chcieliśmy spędzać błogie popołudnia po pracy i w rezultacie przemyśleń zdecydowaliśmy się na usypanie niewielkiej skarpy.
M. uwielbiający kosodrzewiny zastrzegł sobie od razu posadzenie kilku sztuk i tak się stało... do nich dołączyły tawuły Gold Mound, lilaki Palibin, klony palmowe Atropurpureum, modrzew europejski repens zwany w niektórych kręgach psem z dredami oraz kwiaty sezonowe - wszystko w minimalnej wielkości.
Skarpa
przez lata szalenie się zmieniła, dlatego postanowiłam poświęcić jej
osobny post pokazując z jaką wyobraźnią trzeba sadzić rośliny, żeby ich
później hurtowo nie przesadzać ;-) Nam tej wyobraźni trochę zabrakło ;-)
Sami zobaczcie jej ewolucję:
...i stan obecny... trochę roślin ubyło, kilka przybyło. Dobudowaliśmy także trejaż, po którym wspinają się róże Ilse Krohn Superior. Jest tu istny gąszcz!
Historia leśnej rabaty
Marzenie
o rabacie o typowo leśnym charakterze drzemało we mnie od dawna, zwłaszcza że
zachodnia część ogrodu porośnięta kilkoma zastanymi podczas zakupu działki brzozami
oraz dosadzonymi przez nas sosnami niejako już taki klimat tworzyła.
Konkretna decyzja o wyznaczeniu linii rabaty oraz zerwaniu darni wyniknęła z potrzeby przesadzenia w jedno miejsce kilku azalii pontyjskich oraz zrobienia wrzosowiska. To niejako spowodowało zainicjowanie całej operacji: od ułożenia węża który pomógł wyznaczyć skomplikowany kształt, przez zerwanie darni, ułożenie obrzeży (eko-bordów), posadzenie pierwszych roślin, do ostatecznego wyściółkowania powstałego miejsca korą sosnową.
![]() | |||
Tak to miejsce wyglądało jeszcze bez naszej ingerencji |
![]() |
Wyznaczenie linii rabaty |
![]() |
...I z drugiej strony... |
![]() |
Najgorsza praca ogrodnika, czyli darcie darni... |
![]() |
Skończone! |
![]() |
Wykorowane, część roślin już jest |
Poniżej zdjęcia z maja/czerwca 2013:
Tak
to wyglądało i cieszyło oczy do lipca bieżącego roku. Po powrocie z naszego
urlopu z niepokojem zaobserwowaliśmy chorobowe zmiany u różaneczników oraz
cyprysika nutkajskiego. Wytoczyliśmy działa w postaci oprysku oraz podlewania
dokorzennego systemicznym środkiem przeciwgrzybicznym. Leczenie trwało miesiąc,
niestety zupełnie bezskuteczne w walce z postępującą fytoftorozą. Z bólem serca
podjęliśmy decyzję o wykopaniu dwóch chorych roślin rh Cunningham’s White oraz cyprysika. Catawbiense Grandiflorum przetrwał i odbudowuje swoją kondycję.
Puste
miejsca po wykopanych roślinach należało odkazić Previcurem. Wczoraj
posadziliśmy dwa solitery, które mam nadzieję, godnie zastąpią poprzedników. Są
to dwa klony palmowe: Orange Dream o
naturalnej kulistej koronie oraz Phoenix,
bardziej nieregularny w pokroju. Zimą przez dwa sezony zamierzam rośliny
okrywać agrowłókniną, potem powinny poradzić sobie same.
Mam
nadzieję, że zmiany przypadły Wam do gustu :)
Moja definicja przedogródka
Co to takiego przedogródek?
W pierwszej chwili możemy czuć konsternację i mieć przeróżne skojarzenia. Czy
to część terenu przed samym ogrodzeniem posesji? Czy to ten wąski pasek, często
wysypany żwirem lub pokryty trawą? A może to alejka prowadząca od furtki do
drzwi domu wraz z podjazdem do garażu obok?
Osobiście po raz pierwszy zetknęłam się z tym określeniem na
ogrodniczym forum, kiedy to jedna z forumowiczek w ten sposób określiła swoją zieloną przestrzeń frontową otaczającą
dom, okraszając swój wpis kilkoma zdjęciami. Oglądając je od razu zorientowałam
się o co chodzi! Kierując się podziałem ogrodu na poszczególne pokoje, należy
zakwalifikować przedogródek jako swoisty ogrodowy
salon!
Część frontowa ogrodu to niejako nasza wizytówka – nas,
właścicieli domu z ogrodem. To na nią spoglądają sąsiedzi, spacerowicze,
przeróżni dostawcy, a przede wszystkim nasi goście i my sami. No właśnie.
Wyobraźmy sobie, że wychodzimy i wracamy do domu minimum raz dziennie –
rachunek jest prosty: w ciągu roku spoglądamy na nasz przedogródek ponad 700
razy! Co to oznacza dla właściciela domu, jego gości i sąsiedztwa? Ano wnioski
nasuwają się same… przedogródek powinien być stylistycznie spójny z budynkiem,
estetyczny i zadbany, a roślinność oraz użyte materiały dobrane w taki sposób,
jakby ogród był naturalnym przedłużeniem domu i upodobań właścicieli. Idealny
efekt to taki wzbudzający zachwyt nad częścią frontową ogrodu, a jednocześnie
wzmagający zainteresowanie i przedsmak tego, co czeka nas w dalszej części
spaceru po ogrodzie.
Dość mojej własnej definicji, przejdźmy do przykładów.
Rozpoczynając spacer od samego wejścia do ogrodu, dla mnie
godnym uwagi jest zastosowanie konkretnego elementu
zapraszającego. Może to być piękny łuk otaczający furtkę, obrośnięty pnącą
różą, powojnikami, czy innym pnączem, np. bardzo subtelną i elegancką
actinidią, tzw. czekoladowym pnączem.
Innym interesującym akcentem będzie wygrawerowany w kamieniu
napis typu ‘Mój ogród’ , ‘Welcome to my garden’, ‘ Le Jardin’ czy też inny,
bardziej spersonalizowany. Zamiast kamienia leżącego tuż przy wejściu możemy
zastosować tabliczkę (drewnianą, metalową, kamienną) wiszącą przy dzwonku do furtki, albo już wewnątrz, kierunkowskaz na nóżce.
W
moim ogrodzie wciąż nie ma docelowego zapraszającego elementu i póki co
ratuję się takim skromnym jak ten na zdjęciu (szukając w
międzyczasie czegoś, co naprawdę będzie mi się podobało):
Ogromnie
ważne w przedogródku są zastosowane rośliny. To tu
jest najodpowiedniejsze miejsce na solitery, rośliny spektakularnie
kwitnące
lub atrakcyjne cały rok iglaki. Roślin wcale nie musi być dużo i tu
właśnie zasada 'mniej znaczy więcej' ma wyjątkową moc. Odpowiednio
skomponowane krzewy, drzewa i byliny, uwypuklone na zadbanym, soczysto
zielonym trawniku o wyraźnych
kantach lub wyściółkowanych rabatach, będą stanowić doskonałą wizytówkę
ogrodu.
Sama skupiłam się na następujących soliterach: jodła
koreańska w części przy podjeździe, świerk Inversa w okolicy furtki, cyprysik
nutkajski potężnych rozmiarów w części rabatowej.
Jodłę otoczyłam otuliną z płożących jałowców dodając
niewielki punkt w postaci świerka Conica. Inversę obsadziłam zwiewnymi rozplenicami Hameln, imperatami Red Baron, miskantem Gracillimus, turzycami Ice Dance
oraz akcentem z kulistego bukszpanu. Cyprysik nutkajski ma u stóp hortensje
Vanille Fraise i Silver Dollar, a bliżej brzegu rabaty kwitnący impuls
stanowią posadzone wzdłuż peonie, tawułki Arendsa i różaneczniki Nova Zembla,
Piercy Wiseman, Hoppy oraz Schneekrone. W ten sposób wspomniana przestrzeń jest
atrakcyjna przez cały rok, a sezonowo przykuwa wzrok kwitnieniem poszczególnych
krzewów i kwiatów cebulowych.
Warto wspomnieć, że lewą stronę podjazdu, także stanowiącą
element przedogródka, stanowi rabata różana, na której rosną królowe: Sebastian
Kneipp, Aspiryn Rose, Bonica’82, Leonardo da Vinci, Brother Cadfael, First
Lady, Princess of Wales oraz Leonardo da Vinci Blanche. Urodę róż podkreśla
mgiełka białej gipsówki.
Dwa rogi ogrodzenia to także mocne punkty: z prawej jabłoń
Royalty, a z lewej – o ogromnej już koronie – catalpa Nana.
Materiały jakie użyliśmy na frontowym ogrodzeniu to jasna
cegła ręcznie formowana, powtarzająca się na cokole domu. Podjazd wraz z alejką
oraz opaską wokół domu stanowi kostka granitowa, która występuje także jako
element paleniska oraz kamiennej ławeczki jaka go otacza.
Nie mniej ważny akcent stanowią nasadzenia donicowe. Ja co
roku zmieniam koncepcję i stosuję różne rośliny, mieszając jednoroczne z
wieloletnimi i wymieniając je w zależności od pory roku. Same donice także
próbowałam dostosować do funkcji reprezentacyjnej, decydując się na zestaw
pojemników wykonanych z mrozoodpornego włókna szklanego w kolorze grafitu.
W
mojej opinii nie warto zasłaniać się od frontu szczelnym
żywopłotem (chyba, że obszar za domem jest niewielki lub w ogóle go nie
ma albo
też potrzebujemy odgrodzić się od ruchliwej i hałaśliwej ulicy),
zwłaszcza że
nie spędzamy tam zwykle dużo prywatnego czasu. Niech część
przedogródkowa
będzie otwarta dla oczu odwiedzających oraz przechodniów i tworzy
wpisujący się
w otoczenie spójny z nim krajobraz. Osobiście żałuję, że w naszych
realiach
przedogródki nie mogą być zupełnie otwarte na ulicę (bez zbędnego
ogrodzenia) - ogrodnicy swoimi ogrodami sprawiają przecież, że
otaczający nas świat jest piękniejszy.
A jakie znaczenie ma dla Was przedogródek?
A jakie znaczenie ma dla Was przedogródek?
Zapraszam na spacer po mojej frontowej części ogrodu:
Bukszpan: ostatnie cięcie w sezonie
Bukszpany
to dość wolno rosnące rośliny, jednak żeby krzewy były gęste i
estetyczne dla oka w pokroju, należy je regularnie przycinać.
Cięcie bukszpanów w sezonie wegetacyjnym wykonuję dwukrotnie (nie będąc fanką idealnie kulistych topiarów):
- na początku kwietnia, kiedy to po zimie nadaję im pożądany kształt i pobudzam do wzrostu,
oraz
-
w połowie sierpnia - czyli właśnie o tej porze - dokładnie przycinając
gałązki wyrastające poza obręb kuli. Przed zimą zdążą jeszcze zdrewnieć.
Jak
przycinać? Otóż, przede wszystkim należy wykonywać cięcie odpowiednimi,
ostrymi nożycami, które zdecydowanie ułatwiają tę nie najprostszą
czynność. Do osiągnięcia dość precyzyjnego pokroju kuli, dobrze wykonać
pewnego rodzaju szablon, np. okręcając krzew bukszpanu sznurkiem lub
drutem, tworząc układ 'równoleżników', jak na globusie. Części zielone
które wystają ponad sznurek, przycinamy.
Doniczkowe: sierpniowa zmiana warty
Tegoroczne upalne lato tak dało się we znaki wszystkim, że
ledwie zipali ludzie, zwierzęta, rośliny w ogrodzie, ale przede wszystkim
kwiaty doniczkowe na tarasach, trejażach i przy wejściach do naszych domów. W
tym sezonie w donicach w moim ogrodzie prym wiodły trawy, żurawki, lawenda, petunie,
pelargonie, fuksje, Million Bells, sundaville, oleander, kocanki,
stokrotki
afrykańskie i werbeny. Muszę z przykrością stwierdzić, że tylko kilka
gatunków,
mimo codziennego podlewania, przetrwały w dobrej kondycji. Wczoraj
pożegnać musiałam petunie, kocanki i stokrotki afrykańskie. Pojawiło się
miejsce na nowe nasadzenia.
Czas zatem na zmianę warty!
Dzisiejsza wizyta w jednej z najczęściej przeze mnie
odwiedzanych okolicznych szkółek (Ponderosa, Kanie Helenowskie) zaowocowała
zakupami roślin na taras i do donic przy wejściu do domu.
Zdecydowałam się na gatunki z różnych względów najbardziej
ulubione: wrzosy, rozchodniki okazałe, rozplenice Rubrum oraz stipę (ostnicę). Taki
zestaw pozwolił mi na stworzenie nowych kompozycji, które fantastycznie
odnalazły się w przygotowanych dla nich miejscach.
Zatem rozplenice Rubrum wraz z rozchodnikami okazałymi
znalazły swoje miejsce w drewnianej skrzyni na tarasie:
Na froncie domu posadziłam wrzosy, które uzupełniają
wcześniejsze kompozycje sundaville z Milion Bells oraz duży egzemplarz
oleandra:
W jednej z mniejszych doniczek posadziłam złocistą,
delikatną i miękką stipę:
Na koniec spełniło się moje pomarańczowe marzenie, czyli
stałam się posiadaczem klona palmowego Orange Dream, prowadzonego w formie
kulistej. Mam zakusy, by posadzić go na rabacie leśnej, gdzie królują wrzosy,
różanecznik catawbiense Grandiflorum (w tej chwili osamotniony, ze względu na
Cunningham’sWhite usunięty z powodu fytoftorozy), azalie pontyjskie, świerk
kłujący oraz choina kanadyjska. Jeśli zdecyduję się na jeszcze jeden krzew, to
będzie to najprawdopodobniej pięknie przebarwiający się grujecznik.
Czy podobają Wam się nowe aranżacje?
Sierpień: co robię w ogrodzie
Chwilowy
oddech od upałów, ziemia porządnie podlana deszczem, przyjemna
temperatura i delikatny wiaterek - okoliczności idealne do rozpoczęcia
typowych w miesiącu sierpniu prac ogrodowych. Przyznam, że coraz
częściej myślę o jesieni obserwując zakwitające trawy, przebarwiające
się hortensje czy pierwsze pękające pączki na wrzosach. Bardzo lubię tę
porę roku, która kojarzy mi się z grą światła i cienia, połyskującymi
ognistymi barwami liści drzew i krzewów, babim latem i zapachem ciepłej
ziemi. Już teraz zaczynam myśleć o kolejnym sezonie w ogrodzie, o czym
świadczy choćby zbieranie nasion z przekwitających bylin. Czas też na
inne zabiegi w ogrodzie, za które dzisiaj się zabrałam.
Na wielu roślinach widać pierwsze oznaki zbliżającej się jesieni... Tawułki Arendsa, lawenda, przekwitające róże czy podeschnięte podczas upałów niektóre z hortensji bukietowych wymagają przycięcia.
Do pracy zatem!
Podsychające już kwiatostany tawułek
łapiemy oburącz zbierając je razem w większą kępę i przycinamy już
teraz - zabieg ten pozwoli krzewinkom na rozbudowanie systemu
korzeniowego. W następnym sezonie nasze kępy powiększą swoją objętość.
Zaschnięte kwiatostany hortensji zwykle zostawiamy, by zimą zdobiły nasze ogrody. Tropikalne temperatury sprawiły jednak, że moje dwa krzewy Grandiflory
- hortensji bukietowych - zaczęły zbyt szybko przekwitać. Ze względów
estetycznych, zwłaszcza jeśli są jeszcze na krzewie świeże wiechy,
wycinamy te, których uroda już nie zachwyca.
Nasze róże
kwitną już nieco słabiej, ale wciąż możemy odpowiednio przycinać
przekwitnięte pąki - mają jeszcze sporo czasu na kolejny rzut
kwitnienia. Królewny przycinamy ostrym sekatorem pod skosem, nad
pierwszym pędem o pięciu listkach - z tego miejsca wypuszczą świeże pędy
z pąkami.
W lipcu walczyliśmy z chorobami grzybowymi, które zaatakowały nasze trzy rośliny: różanecznik Cunningham's White, nieduży cyprysik nutkajski oraz jodłę koreańską. Niestety fytoftoroza
spowodowana wcześniejszymi podtopieniami była na tyle trudna do
zwalczenia, że zdecydowaliśmy się usunąć krzewy, które zostaną jutro
spalone. Ziemia w miejscu w którym rosły, została dokładnie zlana
roztworem Previcuru.
Trawnik
wciąż wymaga wielu zabiegów. Nie możemy zapominać o jego regularnym
podlewaniu, nawożeniu i koszeniu raz w tygodniu. Nie pozostawiajmy też
murawy na pastwę losu i działania chwastów, które nieopryskiwane, bardzo
szybko się rozprzestrzeniają zagłuszając właściwy trawnik. Chwasty dwuliścienne opryskujemy roztworem Mniszka lub Biofixu (selektywne herbicydy). Z większymi możemy się rozprawić za pomocą bardzo przydatnego narzędzia:
Poza
powyższymi zabiegami przycięłam lawendę, budleje i floksy oraz
zaplanowałam miejsce na cebulki wiosennych kwiatów, które za kilka
tygodni zacznę sadzić. Przygotowałam też miejsce w donicach na nowe
jesienne nasadzenia: jutro pojawią się tam wrzosy, astry i drobne
chryzantemy. Przede wszystkim jednak przeprowadziłam dziś skrupulatną akcję 'chwast' na rabatach. Jej wynik to 480l ziela :D
Co znajdziesz w kalendarzu prac
Kalendarz ogrodowych prac będę aktualizować w każdym miesiącu, ale nie znajdziesz tu typowych porad 'encyklopedycznych' - będę pisać o tym co ja konkretnie robię w ogrodzie, w danym okresie czasu, bazując na własnych doświadczeniach. Poradników w sieci i prasie jest dużo i nie chcę ich powielać - to nie miałoby sensu.
Zatem
opowiem Ci kiedy i co opryskuję, kiedy i w jaki sposób nawożę rośliny,
kiedy przycinam krzewy, robię kopczyki różom, jak pielęgnuję trawnik.
Jeśli masz pytania lub chcesz się podzielić swoimi doświadczeniami - pisz :)
Pierwszy sezon czyli nadzieja dla młodego ogrodnika
To rośnie! Rośliny przetrwały zimę, wzeszła wiosną wysiana trawa... wszystko zaczyna się zielenić, wychylać noski nad ziemię, a wręcz nieśmiało kwitnąć... Takie małe, a tak cieszy :) Zaczynamy doceniać posiadanie własnego ogrodu, obserwujemy każdy nowy listek, kwiat i zmiany zachodzące w przyrodzie...
Rośliny posadziliśmy dość gęsto, co po latach odbija nam się ogrodową czkawką, ale to nas nie zniechęca... Liczyliśmy na przyjemny dla oka efekt już na początku, stąd taki a nie inny plan umiejscowienia roślin. Dziś chwalę sobie nasadzenia grupowe, na które się zdecydowaliśmy i temu hołduję do teraz - zupełnie inny efekt robi na przykład szpaler berberysów czy choćby trzy posadzone obok siebie krzewy dereni lub krzewuszek, niż pojedyncze sztuki. Na solitery też przyszedł czas, ale do rozsądnych wyborów musieliśmy dojrzeć i zdobyć nieco doświadczenia.
Tak wyglądało pierwsze lato w ogrodzie:
Jak to się zaczęło
Moje pierwsze doświadczenia w obcowaniu z przyrodą zaczęły się we wczesnym dzieciństwie... Miałam to szczęście urodzić się w domu z ogrodem, w którym prym jedyny i absolutny wiodła babcia... jej ukochanymi roślinami, wręcz podziwianymi przez przechodniów, były róże... Czasami mam piękny sen, że wszystkie róże z babcinego ogrodu nagle znajduję w swoim obecnym... to błogie marzenie, które często pojawia się w moich wspomnieniach.
W tym czasie ogród mnie szczególnie nie pociągał, chociaż naprawdę doceniałam jego piękno...
Przebywając na wakacjach u drugiej babci na wsi, miałam do czynienia z innego rodzaju przyrodą, tą naturalną, mniej ujarzmioną, z lasami pełnymi grzybów i jeżyn, z sielskimi krajobrazami, uprawnymi polami, zbiorami plonów, domowym inwentarzem...
To wszystko mnie ukształtowało i ugruntowało w przekonaniu, że kiedyś muszę mieć własny kawałek ziemi...
Mam! Od sześciu lat zajmuję się tym, co kocham przeogromnie... Najpierw mój towarzysz życia na dobre i złe wynalazł działkę: las brzozowy - położony w dodatku w bliskim sąsiedztwie ziemi moich dziadków... Nie zastanawialiśmy się ani sekundy. 13 maja 2006r. zakup, we wrześniu tego samego roku ruszyła budowa domu, a we wrześniu następnego roku powstały pierwsze zarysy rabat i nasadzenia...
Rabata frontowa: berberysy Erecta i Golden Ring, catalpa Nana, magnolia siebolda, świerk Conica oraz pęcherznice Diabolo i Luteus, z brzegu różaneczniki Nova Zembla i Piercy Wiseman.
Rabata północno-zachodnia: w tyle świerk srebrny, szpaler irg błyszczących, wiśnia Amanogawa, jałowce, pięciorniki, hortensje Grandiflora, żywotniki, derenie Elegantissima, jałowiec Meyeri, sosna himalajska.
Od południa: kosodrzewiny i żylistki.
Narożnik południowo-zachodni: kosodrzewiny, żywotniki, klon Royal Red oraz pięciorniki.
Nad oczkiem: brzozy i rośliny towarzyszące.
Narożnik zachodni: świerk kłujący, sosny, jałowiec płożący, złotokap.
Narożnik zachodni cd: jałowce i żarnowce plus brzozy
Rabata północna: jałowce płożące i irgi błyszczące.
Południe: sosna czarna, różanecznik Nova Zembla, jałowce płożące i wzniesione, azalia pontyjska.
Przepiękny ogród :) Widać że dbasz o niego z całkowitym poświęceniem i że jest to robione z czystej pasji.
OdpowiedzUsuńWspaniałe zdjęcia. No i wspaniał ogród! Ja jako szczęśliwy posiadacz ogrodu od niespełna dwóch miesięcy mogę sobie na razie pomarzyć o takich widokach. Jestem na etapie kolekcjonowania sprzętu takiego jak nożyce czy zraszacze. Większość udało mi się już zamówić na redcoon i generalnie jestem strasznie zapalony do pracy :P czekam na sezon
OdpowiedzUsuńBardzo interesujący blog.
OdpowiedzUsuńPrzepiękny ogród!
OdpowiedzUsuńPięknie zagospodarowana przestrzeń, tyle różnorodnej zieleni, kwiatów, tylko pozazdrościć :)
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemny ogród. Z pewnością jest bardzo efektowny i funkcjonalny. Takie przestrzenie zawsze są przyjemne dla mieszkańców!
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem. Bardzo dobry artykuł.
OdpowiedzUsuńMasz duży trawnik. Jaki nawozy dodajesz? Ja dodają na cały sezon nawóz substral osmocote do trawnika 15kg
OdpowiedzUsuńSolidnie napisane. Pozdrawiam i liczę na więcej ciekawych artykułów.
OdpowiedzUsuńW sumie ja to również lubię pracować u mnie w ogrodzie kiedy pada deszcz i myślę, że to nic strasznego. Jestem zdania, że także bardzo fajne porady ogrodnicze możemy znaleźć w https://urzadzamy-ogrod.pl/ i jestem zdania, że tego typu porady na pewno się przydadzą.
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisany artykuł.
OdpowiedzUsuńFaktycznie sam ogród wygląda pięknie i muszę przyznać, że na pewno sporo pracy zostało w niego włożone. Ja jestem także zdania, że w takim miejscu doskonale sprawdzą się fajne meble ogrodowe. Jeśli chodzi o nie to polecam sklep https://ogrodolandia.pl/ gdzie z całą pewnością każdy znajdzie meble ogrodowe dla siebie.
OdpowiedzUsuńPiękny ogród. Ja jestem fanem dodawnia ogrodzen z mat wiklinowych https://ogrodzeniawiklinowe.pl/kategoria-produktu/maty-wiklinowe-200cm/
OdpowiedzUsuńPowiem Wam szczerze, że bardzo zależy mi na pięknym ogrodzie, ale wiem też, że naprawdę jest to ogrom pracy, dlatego rozglądam się za różnymi możliwościami, które w urządzaniu tego ogrodu mi pomogą. Na pewno muszę odwiedzić strony z odpowiednimi narzędziami.
OdpowiedzUsuńPiękny ogród. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńPrzepiękny ogród. Mnóstwo ciekawych zdjęć, a każde inne. Marzę o posiadaniu takiego miejsca do wypoczynku.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem dom z ogrodem to super sprawa. W bloku nie mam możliwości wyjść na taras i wypić spokojnie kawę.
OdpowiedzUsuńDonica miejska jest elementem małej architektury, który odnajduje się głównie w przestrzeniach publicznych. Jej głównym zadaniem jest nie tylko wprowadzenie zieleni do betonowej dżungli, ale także ożywienie miejskich krajobrazów oraz poprawa jakości powietrza. Donice miejskie często wykonane są z trwałych materiałów, jak beton czy metal, aby wytrzymać warunki zewnętrzne.
OdpowiedzUsuńŁawki parkowe stanowią nieodzowny element wyposażenia przestrzeni publicznych, takich jak parki czy skwery. Ich główną funkcją jest zapewnienie miejsca do siedzenia i odpoczynku dla odwiedzających. Umieszczone w strategicznych lokalizacjach, często w sąsiedztwie ścieżek pieszych, sprzyjają relaksacji w otoczeniu natury. Dostępne w różnych stylach i materiałach, ławki te są projektowane z myślą o wygodzie użytkowników.
OdpowiedzUsuńKosz na śmieci parkowy to kluczowy element infrastruktury pomagający utrzymać czystość w miejscach publicznych. Instalowane w przestrzeniach zielonych, takich jak parki i ogrody, kosze te są często wykonane z metalu lub tworzywa sztucznego, aby wytrzymać zmienne warunki pogodowe. Regularne opróżnianie koszy jest ważne dla zachowania estetyki i higieny otoczenia.
OdpowiedzUsuńPlanuję niesamowitą różnorodność warzyw w moim ogrodzie na ten sezon! 🌱 Od pomidorów po kolorowe papryki, każdy kawałek ziemi zarezerwowany. Już nie mogę się doczekać, aby podzielić się z wami postępami mojego ogrodniczego projektu!
OdpowiedzUsuń