Wieje dziś niemiłosiernie, a ja jak zawsze w takich okolicznościach pogodowych odczuwam charakterystyczny niepokój. Brzozy wyginają się pod naporem wiatru, a masa liści trzymających się kurczowo gałęzi szeleści tak mocno, że słychać je nawet przez zamknięte okna. Część liści opada na trawnik podkreślając siłę natury i zbliżającą się kalendarzową jesień. Wiatr wieje tak intensywnie, że co chwila czyste niebo ze słońcem ustępuje ciemnym chmurom i odwrotnie... Adekwatnie do pogody mam więc istną huśtawkę nastrojów, sinusoidę energii z rozleniwieniem, zmienną chandrę na przemian z optymistycznym uśmiechem. Nie lubię takiej aury.
Zastanawiam się czy silny, porywisty wiatr w ogóle może być przyjemny i wyobrażając sobie różne pogodowe scenariusze dochodzę do wniosku, że jedyne okoliczności w których go toleruję, to spacer nad brzegiem morza właśnie jesienią, kiedy podmuchy niemal urywają głowę, ale brnie się dalej i dalej. Po takim spacerze rozgrzewająca zupa rybna w barze Przystań, czy poprzedzający ją tatar z łososia uzupełnione kubkiem aromatycznej herbaty z cytryną smakują genialnie, a jaki nocą mamy mocny sen!
Zmusiłam się dziś do wyjścia na zewnątrz w dyżurnym różowym szlafroczku-kożuszku. Tak, to ten zimowy. Ogród mile mnie zaskoczył, bo mimo niesprzyjającej aury, dużo roślin w najlepsze kwitnie. Nie wszystkim udało mi się zrobić zdjęcia, ponieważ uparte podmuchy wiatru rozmywały ujęcia, ale napatrzyłam się na kwitnący świat z bliska i jest mi lepiej. Owady dziś mają wolne - niemal 'nikt' nie pracuje.
Schodząc z tarasu minęłam kwitnące krzewuszki... nie są już tak obsypane kwieciem jak wiosną, ale wciąż cieszą urodą... wtórowały im białe pięciorniki. Kierując się na lewo przeszłam obok rabaty południowej z hortensjami i różami... minęłam tańczącą na domku ogrodnika donicę z pełnymi petuniami, które po ostatnich deszczach odzyskały kondycję. Podobnie dobrze wyglądają fuksje oraz część pelargonii z Million Bells. Dalej podreptałam w stronę wrzosowiska i rozchodników okazałych, które o tej porze roku wiodą prym w ogrodzie... Skierowałam się ku części przedogródka, gdzie sfotografowałam róże, trawy i hortensje, podziwiając też kwiaty zmęczonego pogodą hibiskusa. Na koniec minęłam szpaler hortensji z budlejami, popatrzyłam na dość smętnie przewieszone floksy przy tarasowej skarpie i wróciłam do domu, przewiana na szczęście lekko, dzięki 'kożuszkowi'.
Zostawiam Wam zdjęcia, które jakościowo spełniają moje kryteria... Pozdrawiam Was!
|
Chopin |
|
Rotkappchen |
|
Pastella |
|
Larissa |
|
Jacques Cartier |
|
L.D. Braithwaite |
|
Leonardo da Vinci Blanche |
|
Cinderella |
|
Aspirin Rose |
|
Sebastian Kneipp |
|
Aprikola |
|
Benjamin Britten |
|
The Pilgrim |
|
The Alnwick Rose |
|
|
|
|
Tardiva |
|
Vanille Fraise |
|
Silver Dollar, w tle Phantom i Pinky Winky |
|
Grandiflora |
|
Silver Dollar |
|
Vanille Fraise |
|
Limelight z budlejami Border Beauty |
Śliczne zdjęcia!:) U mnie też niesamowicie dzisiaj wieje. Jak nazywa się roślina z ostatniego zdjęcia? Dawno temu mieliśmy taką w domu i jako mała dziewczynka uwielbiałam bajkowy kształt i kolory jej kwiatów. Niestety już jej nie mamy i nie pamiętam co się z nią stało.
OdpowiedzUsuńWitaj Michalino! Wieje dziś chyba w całym kraju... mnie zaczyna się to odbijać czkawką i odczuwam powoli zbliżającą się migrenę. Oby się nie rozkręciła!
UsuńRoślina o bajkowym kształcie spódnicy baletnicy to fuksja. Rośnie w donicy wiszącej na drewutni, na półcienistym stanowisku. Nie pamiętam niestety nazwy odmianowej, ale jeśli będziesz zainteresowana, odszukam.
Pozdrawiam wietrznie!
A
Dziękuję! Taka informacja mi wystarczy, dzięki niej wszelkie gatunki mogę już znaleźć w internecie:) Trzymam kciuki, aby migrena nie przyszła, ponieważ ja i moja mama także mamy skłonności meteopatyczne, wiec wiem jakie to nieprzyjemne.
OdpowiedzUsuńRównież pozdrawiam :)
Michalino, bardzo proszę! Fuksje występują w wielu odmianach, tylko wybierać!
UsuńDziękuję za dobre słowo - na szczęście po południu się rozpogodziło, a zaczątki migreny wyciszyły.
Pozdrowienia :)
A