Miesiąc, który przed niespełna kilkoma dniami powitał Panią
Jesień, powoli się kończy… Aura mocno kaprysiła i w związku z tym nie byłam w stanie
poświęcić na ogrodowe prace zbyt wiele czasu, ale nareszcie przestało padać, więc ochoczo –
wyposażona w ciepły dres, bezrękawnik, rękawice, łopatę i sekator – ruszyłam do ogrodu.
Pierwsze co rzuca się w oczy, to trawnik zsypany brzozowymi
liśćmi. Zdecydowanie wymaga regularnego koszenia, ponieważ trawa jeszcze
intensywnie rośnie, a my przy okazji możemy kosiarką odkurzyć liście wciągając
je do kosza. Poranna rosa schodzi niestety bardzo długo, dlatego też tę
czynność zostawiam sobie na popołudnie.
Kilka host wymagało przesadzenia, zatem w pierwszej
kolejności zabrałam się za ich wykopywanie. To jeszcze młode rośliny, więc bez
szczególnego wysiłku udało mi się je wydobyć z ziemi. Teraz pozostanie je
podzielić i przesadzić na docelowe miejsca.
To samo zrobiłam z szałwią omszoną, liatrami oraz
przetacznikami, które rosnąc w pobliżu rozrastających się kosodrzewin były zagłuszane. Teraz znajdą
swój dom na rabacie z różami i zyskają nieco oddechu.
Zdecydowałam się już wyciąć floksy wiechowate, które co prawda miały jeszcze trochę kwiatów, ale pokładały się po deszczach, co nie wyglądało
estetycznie. Wycinając je odsłoniłam nieco dolne części kosówek, które
zbrązowiały – te brzydkie gałązki także usunęłam.
Chwilę poświęciłam także na oczyszczenie oczka wodnego,
które przygotowuje się powoli do spoczynku. Z drzew spada do wody sporo liści,
ale gruntowne czyszczenie dna z mułu wykonamy odkurzaczem do oczek wodnych
dopiero wiosną. Teraz regularnie siatką do wyławiania ryb, wyławiam właśnie
liście. Ryby pływają już z mniejszą energią, temperatura powietrza spadła,
ograniczyłam zatem ich karmienie.
Czas na przegląd kwiatów donicowych. Te kwitną jeszcze dość obficie i
nie zauważyłam negatywnego wpływu niskich temperatur nocą, ale na pewno wkrótce
przeniosę do domu wrażliwszy oleander i sundaville. Z przechowywania pelargonii
zrezygnuję, spróbuję natomiast przezimować fuksje, które bardzo pozytywnie mnie
w tym roku zaskoczyły. Kwitną bogato, nieprzerwanie, a ich spódnice baletnicy
właśnie teraz wyglądają najokazalej.
Z kwiatów rosnących w donicach przeniosę do gruntu jedynie
wrzosy – ale to już czynność na październik. Pozostałe rośliny (trawy, rozchodniki,
żurawki i lawenda) przezimują w skrzyniach, okryte agrowłókniną.Usunęłam już petunie, które podsychały i praktycznie przestały kwitnąć.
Na koniec zrobiłam weryfikację posiadanych roślin cebulowych i zrobiłam listę
zakupową… w weekend zamierzam posadzić większą ilość żonkili, tulipanów,
czosnków oraz hiacyntów, póki pogoda dopisuje.
Zapraszam także na spacer po złotawym, jesiennym w wyrazie ogrodzie. Tu zdecydowanie rządzi kolor :)
Bardzo często czytam niepochlebne opinie o brzozach, że śmiecą a Ciebie szanuję za to, że nie nadajesz na te piękne drzewa tylko cierpliwie sprzątasz po nich. Dużo w tym roku zmieniłaś w swoim ogrodzie, ale wygląda cały czas elegancko i profesjonalnie.
OdpowiedzUsuńMarysiu, ja swoje brzozy kocham miłością bezwarunkową - w ogóle mi nie przeszkadza ich śmiecenie. Liście prawie każdy musi sprzątać jesienią, a te brzozowe są na tyle wdzięczne, że w zasadzie do przymrozków wciągam je kosiarką. Grabię dopiero na sam koniec sezonu. Fakt, że pracy jest z nimi niemało, ale z drugiej strony dobroczynne działanie brzóz nieocenione, więc nie narzekam, tylko zakasuję rękawy ;-)
UsuńPozdrawiam i dziękuję za miłe słowa!
A
Witam serdecznie:) Przepiękny ogród :) Ja dopiero stawiam pierwsze kroki jako ogrodniczka i chciałam zapytać jakie tuje, iglaki mogę z powodzeniem posadzić przy brzozach? Mam je przy północnej granicy działki a musze się osłonić przed wiatrem i coś wysokiego przy nich posadzić.Dziękuje za odpowiedź i pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńMagda