Poniedziałkowy poranek ostatniego dnia września rozpoczął się urokliwie: mglistymi widokami, przecierającym się niebem oraz niestety towarzyszącą mu niską temperaturą. Po raz pierwszy tej jesieni zobaczyłam na termometrze 0 stopni i pomyślałam 'zdecydowanie zbyt wcześnie'. Oszroniony trawnik, rośliny otoczone białym, błyszczącym nalotem ściętej chłodem rosy, oddech pozostawiający widoczną parę - to wszystko daje znać o nadchodzącym październiku.
Mikroskopijne kryształki lodu wplotły w swoje objęcia większość gałązek i liści... Widok przez okno na tyle mi się spodobał, że postanowiłam choć kilka - mimo odczuwalnego porannego chłodu - uwiecznić na zdjęciach. Czy to właściwe babie lato - nie wiem, ale z pewnością misterna praca zwierząt, które mówiąc szczerze ogromnie mnie przerażają, robi wspaniałe wrażenie z bliska. Wygląda to trochę jak bardzo subtelnie pocukrzony cukrem pudrem świat i z pewnością jest przeuroczy.
Niech przemówią zdjęcia:
U nas podobno nawet 4 stopnie poniżej, więc szczęściara z Ciebie :) Georginie zmroziło - to najbardziej widoczna oznaka przymrozków..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Kasiu, faktycznie georginie najszybciej odczuwają niskie temperatury - ich liście i kwiaty przymrozek ścina najszybciej. Wykopałaś je już? ;-)
UsuńPozdrawiam,
A
Aszko, zauważalnie się ochłodziło, ale cieszę się z względnie słonecznych, ładnych dni... najgorsze są te typowo jesienne szarugi... taka pogoda jak teraz, w zupełności mi odpowiada, choć na temperatury ok. zera moim zdaniem jeszcze za wcześnie...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam również,
A