Wiosną
ubiegłego roku zdecydowałam się na budowę paleniska wraz z ławeczką je
otaczającą. Myślałam o nim w zimie, planując w najdrobniejszych szczegółach
materiały z którego ma być wykonane, usytuowanie, zwymiarowanie oraz jego roślinne
otoczenie. W ten sposób miała powstać rabata południowa.
Już
podczas murowania okazało się, że pierwotnie ustalona średnica paleniska jest
niewystarczająca, użyty kamień zbyt mały, a ułożona wewnątrz okręgu kostka nie
może być ot tak, ciasno ułożona i potrzebuje odwodnienia. Ledwie więc
wybudowaliśmy nasze miejsce na ognisko, a już musieliśmy je wykonać od nowa. Człowiek
się uczy na błędach, czyż nie?
W
rezultacie doszliśmy jednak do właściwego zwymiarowania, dobrania odpowiedniej
wielkości granitu i projekt został sfinalizowany.
Wcześniej
za pomocą ogrodowego węża wyznaczyliśmy wstępny kształt rabaty, która miała się
znaleźć za ławeczką-murkiem przy palenisku. Niewielka w zamyśle rabata
zatoczyła jednak szersze kręgi i wyszła swoim zasięgiem daleko ponad pierwotny
plan.
Linię
nowego miejsca dla roślin wyznaczyliśmy specjalnym, bardzo do tego przydatnym
narzędziem do kantów trawnika i zaczął się etap najbardziej mozolny, czyli
darcie darni. Spędziliśmy nad tym ładnych kilka dni wylewając hektolitry potu, o
permanentnym bólu naszych kręgosłupów nie wspominając.
Wreszcie
wydarta darń odsłoniła gołą ziemię i okazało się, iż kształt rabaty to dość
ciekawa forma, w dodatku zakończona zwanym w pewnych kręgach ‘rybim ogonem’ ;-)
Część
koncepcyjna związana z planami nasadzeń została wywrócona do góry nogami po
wizycie w trzech szkółkach. W pierwszej zaopatrzyliśmy się w roślinne ramy
rabaty, czyli sosnę drobnokwiatową Glauca,
świerk kaukaski, klon Red Sunset,
wiąz Camperdownii oraz modrzew Blue Rabbit Weeping. W drugiej szkółce
zakupiłam klon palmowy Dissectum,
miskanty Giraffe, kłosówki Jackdaw’s Cream, tawuły japońskie Goldflame, fioletowe kępy orlików oraz
kilka host. W trzeciej szkółce dokupiliśmy dorodne egzemplarze hortensji
bukietowych: Pink Diamond, Pinky Winky,
Tardivę, Phantom, Silver Dollar oraz ukochaną obecnie Vanille Fraise. Po posadzeniu roślin rabata przyjęła określony
charakter, a rosnące w szybkim tempie rośliny cieszyły oko – ogród nabrał
dzięki temu konkretnych rumieńców!
Na
tym się nie skończyło… miejsce pozwalało na dosadzenie kolejnych roślin, zatem
jeszcze poprzedniego lata pojawiła się tam: hortensja Choco Bleu, turzyce Milk
Chocolate oraz Prairie Fire w
ilości 10 sztuk, fothergilla, tawułki Arendsa i kilka róż. Tej wiosny
dosadziłam kolejne królewny i mogę powiedzieć, że jestem zadowolona z ostatecznego
wyglądu rabaty. Stanowi ona mariaż hortensji, traw i róż, osadzonych w mocnych
ramach drzew.
Zapraszam
do obejrzenia zdjęć, zarówno tych z realizacji, jak i tegorocznych.
Rabata po zerwaniu darni, pierwsze nasadzenia, kwiecień 2012:
Palenisko, kwiecień 2012:
Lipiec/Sierpień 2013:
Agusiu, na kilku zdjęciach widzę pięknie kwitnące, okazałe tawułki. Znasz ich nazwę odmianową? Jestem właśnie na etapie tworzenia tawułkowej rabaty i ta odmiana świetnie pasowałaby do posadzenia w jej centrum.
OdpowiedzUsuńCzy palenisko było już wykorzystywane? Do palenia resztek ogrodowych czy pieczenia kiełbasek?
Dala
A propos resztek - ciekawa jestem jak radzisz sobie z nimi w sporym ogrodzie. Dla mnie to ciągle problem mimo dwóch dużych kompostowników.
Dalu, tawułki które przyciągnęły Twój wzrok to odmiana chińska 'To Have and to Hold'. Rośliny te znakomicie rosną na dość słonecznej rabacie, wiechy mają jak na tawułki ogromne - ich różowe pióropusze wręcz świecą z oddali. Polecam Ci je serdecznie.
UsuńPalenisko jest wykorzystywane regularnie. Oczywiście przede wszystkim do palenia różnych ogrodowych resztek, ale też rekreacyjnie: do pieczenia kiełbasek czy kociołka. Lubię gotować, a dania jednogarnkowe to moje ulubione :)
Pytasz jak w ogóle radzę sobie z zielonymi odpadami - otóż teraz już bezproblemowo. Segreguję je w odpowiednie worki i co dwa tygodnie firma odbiera je ode mnie. Czy Ty nie masz takiej możliwości? Ja chętnie postawiłabym kompostownik, ale z kolei brakuje mi na to miejsca.
Pozdrawiam!
A
Dziękuję za nazwę tawułki - już zanotowałam, będę szukać!
OdpowiedzUsuńW mojej miejscowości do tej pory firma zajmująca się odpadami nie zabierała odpadów zielonych. Dopiero po wejściu w życie 'ustawy śmieciowej'okazało się, że będą zabierać również resztki ogrodowe w specjalnych workach, niestety - tylko raz w miesiącu. To troszkę rozwiązuje moje problemy, ale tylko troszkę - mam dwie wielkie jabłonie, które produkują tony jabłek nie nadających się do jedzenia...Ale są takie piękne, zwłaszcza jak kwitną...Dala.
Dalu, w razie czego kupię Ci tą tawułkę u siebie. Nie wiem co prawda, czy jest dostępna obecnie, ale 'bywa'.
OdpowiedzUsuńProblem z zielonymi odpadami to powracający bumerang. Poprzednia firma 'śmieciowa', która nas obsługiwała, odbierała resztki ogrodowe również tylko raz w miesiącu. U mnie przy cotygodniowym koszeniu i kilku worach trawy, niemożliwością było trzymać je przez miesiąc w okolicy domu - zgnilizna i bardzo przykry zapach, nie wspominając o setkach muszek. Mam na szczęście w okolicy działkę, na której mogłam rozgrabiać trawę - ładnie i szybko się rozkładała. Teraz problem jest mniejszy, bo odbiór nieograniczonej ilości worków raz na 2 tygodnie jest do przyjęcia.
Pozdrowienia,
A
Agnieszko zmiana w ogrodzie bardzo pozytywna. Oj marzy mi się też palenisko. No i jak myślisz? Będę się oczywiście na Tobie wzorować .
OdpowiedzUsuńDrogi Gościu, z rocznego doświadczenia mogę tylko potwierdzić, że palenisko jest nie tylko potrzebne, ale momentami wręcz niezbędne w ogrodzie. Nie dość, że można w łatwy sposób zutylizować 'zielone' odpady z ogrodu (oczywiście te, które można palić, czyli wszelkiego rodzaju gałązki, czy zaschnięte części bylin, liście), to jeszcze jaki akcent rekreacyjny!
UsuńAbsolutnie jesteś moim mistrzem ogrodnictwa
OdpowiedzUsuńTalko, absolutnie nie zasługuję na takie słowa :)
UsuńAgnieszko, pięknie wygląda ta rabata w rozkwicie! Czy ja ją widziałam w takiej postaci..?? Czytając listę umieszczonych tam roślin nie mogłam uwierzyć, że tyle się tam zmieściło...
OdpowiedzUsuńPrzepieknie... Echhh jak moje marzenie. Pozdrawiam gorąco!
OdpowiedzUsuńPiszesz,że bardzo dobry artykul mimo,że autorka nie ma kompostownika?Mając ogród a w nim rośliny które trzeba nawozić pozwalać sobie na oddawanie cennej materii organicznej na wysypisko??
OdpowiedzUsuń